Mianowicie jest to zasada 5 minut.
Wymaga ona minimum nakładu silnej woli a daje niezłe efekty. Ja stosuję ją zawsze gdy nie mogę zmusić się do roboty, i robię rzeczy oddalające mnie od moich celów, jak na przykład błąkanie się po Internecie. Zasad jest bardzo prosta:
Nastawiasz minutnik na tylko 5 minut (no może 10) i przez ten czas zajmujesz się tylko czynnością od której uciekasz, jak usłyszysz sygnał możesz zdecydować co dalej robisz: kontynuujesz, czy przerywasz.
Proste jak budowa cepa i tak samo skuteczne.
Ważne abyś nastawił minutnik w przeciwnym razie w ogóle się nie zabierzesz za robotę, albo po upływie paru minut odejdziesz od roboty, bo tylko o tym będziesz przez ten czas myślał. Tutaj znajdziesz link do minutnika online. Po drugie przez ten czas zajmuj się tylko robotą i niczym więcej.
Ja w 80 procentach po usłyszeniu sygnału dobrowolnie i z własnej woli pracuję dalej, a jeśli nawet przerwę to wtedy i tak po pewnym czasie wracam ponieważ muszę skończyć to co zacząłem.
Tu się zaczyna inna technika motywacyjna polegająca na tym że nasz mózg bardzo lubi doprowadzać rzeczy do końca przetoczę ci pewne badanie. Polegało ono na tym że zapraszano ludzi aby układali puzzle, a następnie przed końcem przerywano im i mówiono że już jest koniec badania, zbadali to co chcieli i mogą już iść. Badani w powyżej 80 % kończyli układankę czyli de facto robili to czego się od nich nie oczekiwało.
Jest to świetna sprawa, ale też nie można z nią przesadzać ponieważ w przypadku gdy zaaplikujemy sobie zbyt dużą ilość zadani budzi ona w nas opór i stras.
Wtedy trzeba szybko reagować i wykonać reset mózgu, polegający na zapisaniu wszystkich ciążących obowiązków na kartce i wywalenie tych przestarzałych a następnie zajęcie się po kolei kolejnymi rzeczami. Nie będę jej opisywać konkretnie, lecz jeśli jest ci potrzebna poszukaj jej w Internecie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz